ESP32 vs Raspberry Pi Pico W – który wybrać do swojego projektu IoT?

Jeśli planujesz projekt IoT i stoisz przed wyborem mikrokontrolera z Wi-Fi, najczęściej będziesz się wahał między dwoma tanimi i popularnymi układami: ESP32 oraz Raspberry Pi Pico W. Oba mają swoje zalety, ale do różnych rzeczy nadają się lepiej. Oto porównanie bez marketingowego bullshitu – tylko konkret.

ESP32 – stary wyjadacz z mocą
ESP32 to układ o potężnych możliwościach. Dwurdzeniowy procesor 240 MHz, Wi-Fi 2.4 GHz, Bluetooth (w tym BLE), masa GPIO, ADC, PWM, I2C, SPI, CAN, a nawet DAC. Do tego dostępne są wersje z PSRAM, moduły z ekranem, kamerką, czy gotową anteną. Biblioteki są rozbudowane, społeczność ogromna, a cena śmiesznie niska (ok. 15-25 zł za gotowy moduł).

Jeśli potrzebujesz czegoś, co ogarnie wielowątkowe zadania, komunikację bezprzewodową, obsługę czujników, przetwarzanie danych i jeszcze zostanie mocy na webserwer – ESP32 to bestia. Tylko pamiętaj: potrafi żreć prąd jak dzik, więc do projektów na baterii trzeba to przemyśleć.

Raspberry Pi Pico W – prostszy, ale zgrabny
Pico W to odpowiedź fundacji Raspberry Pi na tanie IoT. Ma jednordzeniowy chip RP2040 z taktowaniem do 133 MHz i wbudowany moduł Wi-Fi (bez Bluetooth). GPIO nieco mniej niż w ESP, ale za to stabilne wsparcie, świetna dokumentacja i bardzo niskie zużycie energii.

Świetnie nadaje się do prostych projektów – czujników temperatury, małych serwerów HTTP, sterowania przekaźnikami czy edukacji. Do tego masz wsparcie MicroPythona i C/C++, więc kodowanie idzie lekko i przyjemnie. Cena też jest atrakcyjna – ok. 25-30 zł.


Co wybrać?

  • Potrzebujesz mocy, Bluetooth, wielu funkcji i nie boisz się zabawy? Bierz ESP32.
  • Robisz coś prostego, energooszczędnego albo uczysz się podstaw? Pico W będzie idealne.

Pamiętaj: wybór sprzętu powinien wynikać z potrzeb projektu, a nie hype’u na forach. Lepiej dobrać układ pod zadanie, niż próbować wcisnąć cały system na mikrokontroler, który ledwo zipie.